Co się stanie, jak zabraknie AdBlue w samochodzie?

SPIS TREŚCI:

• Zacznijmy od początku: po co filtr SCR?
• Co się stanie, jak zabraknie AdBlue?
• Koniec jazdy!
• W żadnym wypadku nie gasimy silnika!

Płyn AdBlue (roztwór mocznika) i ściśle powiązany z nim filtr SCR dokonały swego rodzaju rewolucji w silnikach wysokoprężnych, stając się zarazem dobrodziejstwem, jak i koniecznością. Dobrodziejstwem, bo w efekcie zachodzi redukcja tlenków azotu w spalinach. Koniecznością, bo… No właśnie! Co się stanie, jak zabraknie AdBlue? Katastrofa? Niestety, trochę tak.

Zacznijmy od początku: po co filtr SCR?

Silnik Diesla jest tak sympatycznie skonstruowany, że podczas pracy emituje dość sporo ciekawych rzeczy, w tym m.in. tlenki azotu w ilościach hurtowych. Dlaczego w miastach astma jest powszechną chorobą, a na wsi już niekoniecznie? Okazało się, że lwią część winy można przypisać tlenkom azotu, produkowanym przez stare diesle. Na papierze można łatwo zaostrzyć normy emisji, sęk w tym, żeby realizacja tych norm mieściła się w ramach ludzkich możliwości. Na szczęście tym razem się zmieściła. Wystarczyło tylko dorobić w samochodzie jeden obieg więcej dodatkowego płynu (AdBlue), który, przedostając się do filtra SCR (Selektywnej Redukcji Katalitycznej), wiąże szkodliwe tlenki azotu, przekształcając je na nieszkodliwy azot i parę wodną. Czyli: dobrodziejstwo. Ale zarazem konieczność, bo powtórzmy nasze pytanie:

Co się stanie, jak zabraknie AdBlue?

Pomijając już ten drobny szczegół, że diesel bez zainstalowanego konwertera katalitycznego nie zostanie dopuszczony do ruchu, to oczywiście może zaistnieć fakt, że tego płynu AdBlue w zbiorniku zabraknie. Z tym, że nie tak prędko. Bo najpierw komputer wyświetli komunikat o krytycznie niskim poziomie płynu. Ale to jeszcze nie powód do paniki, bo zazwyczaj można przejechać „na rezerwie” jakieś 2 do 2,5 tys. km. W tym czasie oczywiście trzeba dotankować płyn. Ale – jak to w życiu bywa – jedni zostawią problem dla zmiennika za kółkiem, inni wyjdą z założenia, że przecież niedługo przegląd, to może wtedy… Jeżeli faktycznie zlekceważymy komunikaty i zbiornik AdBlue wyschnie kompletnie, to…

Koniec jazdy!

Tak to działa. Komputer zablokuje zapłon i silnika nie uruchomimy. To jest taka sprytna pułapka na kierowców, którzy niefrasobliwie podchodzą do poważnego tematu, jakim jest zanieczyszczenie środowiska i wiążące się z tym skutki. Nie trzeba chyba dodawać, że taki awaryjny przestój na trasie może wygenerować spore koszty. Ale spokojnie. Jest jeszcze światełko w tunelu. Jeżeli w trakcie jazdy wyświetli nam się komunikat, że jest absolutny brak płynu AdBlue, to komputer nam silnika nie zgasi, bo tego zrobić nie może. Czyli jeszcze jedziemy. Co dalej?

W żadnym wypadku nie gasimy silnika!

Bo wtedy go już na pewno nie odpalimy. I najlepiej od razu wyłączyć układ START-STOP, bo jak nam silnik zgaśnie na postoju, to też będzie klapa. Jedziemy i szukamy najbliższego dystrybutora AdBlue. Większość sieciowych stacji paliw ma go w ofercie. Ale! Druga ważna rzecz: jak zajedziemy na stację paliw, to nadal NIE GASIMY silnika. Najpierw sprawdźmy, czy na pewno dostaniemy tam AdBlue. Bo strzeżonego Pan Bóg strzeże. Silnik gasimy dopiero, jak podstawimy się pod sprawny dystrybutor lub trzymamy w garści baniak z płynem AdBlue. Wtedy można. A przede wszystkim:

Pamiętajmy o regularnym uzupełnianiu płynu AdBlue! Po co się prosić o kłopoty?

Więcej ciekawych tematów na naszym blogu: